Mam na imię Aleksandra, babcia mówiła do mnie Oleńka, mąż mówi do mnie Oleksy. Jestem historyczką i etnolożką. Zajmuję się jedzeniem – przede wszystkim teoretycznie, choć coraz częściej ryzykuję i praktykuję w kuchni. Przez kilka lat mieszkałam na wsi, prawdziwej Prowincji. Przez dwa lata w starym drewnianym domu, na końcu świata, pod mostem. Następne przygody prowincjonalne miały miejsce pod wczesnośredniowecznym grodziskiem, w otoczeniu Stuletniego Sadu, pięknych drzew owocowych.
Życie na prowincji to lekcja, spotkania z ludźmi, poznawanie ich historii i zderzenia z prowincjonalną nielekką często rzeczywistością. To smakowanie życia, które przecież nie zawsze jest słodkie...
Nigdy nie przestałam kochać Torunia, dlatego, dzięki przedziwnym zbiegom okoliczności, udało nam się do niego powrócić. Powrót do Torunia nie oznacza porzucenia Prowincji. Byłam jestem i będę prowincjuszką! Moje życie to głównie marzenia, które zamierzam spełnić.
Moje najważniejsze wydarzenia w życiu, moje osobiste sukcesy to: po pierwsze: narodziny moich Bliźniaków: Antka i Heleny, którzy są dla mnie największą na świecie motywacją, po drugie: napisanie i obrona doktoratu o kuchni staropolskiej. Udało się to zdziałać pomiędzy pracą w szkole, gotowaniem obiadów, robieniem prawa jazdy, kochaniem męża i pisaniem różnych tekstów, po trzecie: nad tym jeszcze ciągle pracuję…
Zabrałam się do pisania za namową męża. Na blogu znajdziecie opis prowincji moim okiem, prowincji w różnym wymiarze, czasem podanej w dużych porcjach, czasem ledwie okruchy… To moje subiektywne spojrzenie. Znajdziecie relacje z wydarzeń, z moich etnologicznych podróży, recenzje. Ale przede wszystkim znajdziecie teksty o jedzeniu, historie o zabarwieniu kulinarnym. I przepisy, moje zabawy z tradycyjnymi recepturami. Mam nadzieję, że uznacie to miejsce za warte odwiedzania. Dzielę się z Wami tym, w czym czuję się najlepiej!
Pisząc o Prowincji jaką znam, o jej wszystkich smakach nie chcę, żeby uciekło, żeby przestało dziwić to co zadziwiające, by spowszechniało to co niezwykłe i nowe. By przestało smakować to co smaczne. Zanim wyparuje mieszczańska perspektywa w moim postrzeganiu nowej rzeczywistości… zbieram okruchy cały czas nieodgadnionego dla mnie świata.
Zamierzam spiąć te moje obserwacje, z czasem wydać w papierowej wersji. Pilnujcie mnie!!!
Komentarze
Prześlij komentarz