Jesienna dziewczyna gotuje, czyli top 5 jesiennych produktów

Lato było upalne i minęło zbyt szybko. Pisklęta odfrunęły w świat, gniazdo opustoszało. Na zewnątrz chłodno, wietrznie i mokro.

Ta pora roku na szczęście sprzyja kuchennym zajęciom, a te przecież odciągają uwagę od smutków, smuteczków. Czy nauczę się z łatwością planować posiłki i gotować dla dwójki a nie dla czwórki?

Mam sporo planów, ciągle nowych marzeń, nie chcę się zatrzymywać. W kuchni zagości dynia, aromatyczne zupy, kiszona kapusta i grzyby. W ogrodzie kwitną jeszcze nasturcje, którymi przyozdobię niejeden talerz. W spiżarce czekają przetwory: pigwowiec, czarny bez, pomidorowe soki, kiszone ogórki, buraczki, powidła, papryki i ajwary. Tylko przy stole będzie mniejszy gwar. Dziwna to myśl.




Zanim jednak zupełnie odpłynę w osobiste matczyne refleksje, podzielę się z Wami moimi lubionymi jesiennymi smakami. Wszak jesień to najlepsza kulinarnie pora roku. Produkty będą swojskie, lokalne i bardzo tradycyjne. Teraz mamy najlepszą możliwość kupić prosto od rolnika dobre sezonowe warzywa, cześć z nich przetworzyć i zamknąć w słoikach lub zamrozić. Można też na bieżąco smacznie gotować każdy z tych produktów.

BURAKI

Buraki pokochałam dość późno, o czym możecie przeczytać tutaj. Możliwe, że nie podchodziły mi ze względu na swój ziemisty smak? A przecież to taka dawka smaku i substancji odżywczych... Człowiek po prostu do niektórych rzeczy musi dojrzeć.

Bardzo lubię buraki pieczone lub gotowane w szybkowarze. Zjadam je często po prostu obrane ze skórki i krojone. Wykorzystuję je również do sałatek, wcześniej marynuję w miodzie, dodaję miętę, sok z cytryny. świetnie smakują z podprażonymi pestkami dyni, prażonym sezamem albo z orzechem włoskim. Doskonale komponują się z serem typu greckiego, z halloumi, wyborne jest także połączenie buraka z kozim serem!

Ale oczywiście najbardziej tradycyjny burak tarty z dodatkiem chrzanu świetnie pasuje do dań obiadowych, np. kaszy gryczanej lub do ziemniaków z wody.



DYNIA

Dynię również polubiłam późno, bo w domu rodzinnym jej nie jadłam. Ale jak zaczęłam, to przepadłam. Nie ma jesieni bez dyni. I pod wieloma postaciami ją lubimy: zupa krem, dynia pieczona z innymi warzywami (marchwią, cebulą czewoną oraz ziemniakami). Dania z dyni można pieknie udekorować nasturacjami. A dżem dyniowo-pomarańczowy to zdecydowanie jeden z moich ulubionych przetworów. Przepis na ten smakołyk znajdziecie tutaj. Pieczoną dynię, jeśli mam jej nadmiar blenduję, wkładam do woreczków strunowych i mrożę. To idealny sposób, dzięki któremu możesz zrobić później szybki obiad.

Poza tym dynia jest piekna, można nią udekorować dom, może długo poczekać zanim trafi do garnka.



GRZYBY

Las jest miejsce, za którym tęsknię jak tylko z niego wyjdę. Chciałabym mieszkać w lesie i chłonąc jego zapachy. Jednym z najpiekniejszych zapachów jest las, w którym pojawiają się grzyby. A grzybobranie to moja ukochana jesienna aktywność. Dotleniona leśnym powietrzem mocniej odbieram faktury, kolory jesiennego lasu. Cieszę się jak dziecko za każdym razem kiedy wypatrzę grzybowy kapelusz. 

Grzyby przede wszystkim suszę, bo musze mieć odpowiedni zapas by przygotować wigilijną zupę grzybową, pierogi z kapustą i grzybami, paszteciki albo bigos. Jeśli się nie wyrabiam z suszeniem, bo leśnego dobra mam nadmiar, wówczas podgotowuję kapelusze w osolonej wodzie, a potem wkładam do woreczków strunowych i mrożę. takie zamrożone mozna potem podsmażyć na masełku... Niebo w gębie!

Nigdy nie kisiłam grzybów, choć wiem, że praktykowało się dawniej takie sposoby. Może kiedyś?



KISZONA KAPUSTA

Kapustę uczyłam się kisić w podstawówce na zajęciach ZPT - kto o takich pamięta ręka w górę!

Pamiętam, że wyszła wysmienita, sok wypłuwał ze słoika, kapusta była kwaśna, soczysta i chrupiąca zarazem. Kapuste kupowałam tez jako dziecko w warzywniaku. Pani nakładała kapustę z wielkiej beczki, a ja z rówieśniczą ekipą wcinaliśmy kapuchę tak, jak teraz wcina się chipsy. Co to była za frajda!

Kiedy mieszkałam na Podmościu rodziennie nauczyliśmy się ponownie kisic kapustę kiszoną, pod czujnym okiem Jurka Kramaszewskiego. Kisiliśmy w ogromnych kamionkowych beczkach. Potem jeszcze kilkakrtonie brałam udział w społecznym kiszeniu kapusy. To były piękne czasy, a kapusta - wyborna. Może kiedyś do tego wrócę?

Póki co kapustę kupuję i jem ją na surowo, gotuję z niej zupy, bogos, pierogi, piekę paszteciki. I zdecydowanie najlepiej smakuje w okresie jesienno-zimowym. Smak i zdrowie!



ZIEMNIAKI

Ja, jesienna dziewczyna z Wielkopolski nie moge pominąć ziemniaków. Nie gotuję ich zbyt często, bo, szczerze się Wam przyznam, nie znoszę obierania ziemniaków!

Ale bardzo lubię je jeść i zwracam uwagę na to gdzie i od kogo kupuję te pyrki. Lubię ziemniaki źółte. Robię z nich: frytki, kluski, kopytka, dziady, pyrczok, po prostu ziemniaki pieczone. Uwielbiam placki ziemniaczane z cukrem oraz knedle z truskawkami albo ze śliwkami. Tradycyjnie w piątek na moim stole dość często pojawiały się pyry z gzikiem.

Ależ narobiłam sobie tym wpisem apetytu....



Czas, by zaparzyć gorącą herbatę z miodem i imbirem, otulić się ciepłym kocem, zagłuszyć melancholię, która jesienią przybiera na sile. Marzę teraz o ogniu w kominku, ciepłych skarpetach i wełnianym swetrze, o zapalonych aromatycznych świecach i kojącej muzyce. Budzi się we mnie jesieniara. Dobrze, że jesień dobrze smakuje, ciepły, aromatyczny talerz zdecydowanie może zdziałać cuda i poprawić nastrój.




Komentarze

  1. Ciągle jakoś zapominam odwiedzać tę witrynę, choć mam w ulubionych i tematyka jest wybitnie „moja”. No i jestem „miastowym” marzącym o wiejskim życiu, ale już to chyba jest nierealne. Ale ad rem.
    Fajny wpis, idealny na początek jesieni! Buraczki - no to akurat nie jest zupełnie mój talerz, tzn. jak żona poda to zjem grzecznie tarte, ale poza tym mogę na nie tylko patrzeć. :) Podobnie barszcz piję z grzeczności, ale rzeczywiście, gdybym miał swoje poletko z pewnością bym uprawiał, podobnie jak np. rzepę, rzodkiew, oczywiście ziemniaki które nieustannie mnie fascynują i wiele radości przyniosła mi uprawa w skali mikro na ROD.
    Dynie - to chyba najpiękniejsze jesienne warzywa, jeśli nie najpiękniejsze w ogóle. Ale jakoś jeszcze nie nauczyłem się och jeść. Raz dla eksperymentu kupiłem w pracowym bufecie i czym prędzej wylałem. Kucharzowi wsypało się trochę za dużo pieprzu. Próbowałem kiedyś wyhodować dynię, ale bez powodzenia.
    Grzybki - uwielbiam zapach grzybów. Tzn. leśnych :) :) :) Smakoszem jakims nie jestem, ale dobry bigos i grzyby w nim - cudo. Albo jajecznica z kurkami! No ale kurki nie bardzo są jesienne, choć teraz taka pogoda dziwna, że kto wie. Dawno temu w moim domu bardzo popularne były grzyby w occie. lubi je moja żona i rodzeństwo, dla mnie to trochę taki ślimak na kwaśno :D.
    Czy to suszone, czy z octu mają w sobie to „coś”. Suszone przede wszystkim niesamowity aromat, który tworzy wręcz świąteczną atmosferę. Z octu - oprócz walorów smakowych są doskonałą dekoracją. I to zarówno w słoiczku jak jako przybranie. Choć to może nie to samo, bo to grzyby azjatyckie, cudowny efekt dają kwaskowe, marynowane gdzyby shitake ze słono-słodkim wieprzowym ramenem. Może warto by było poszukać takie połączenia w naszych potrawach?
    Kiszona kapusta - cudo! Także pamiętam te czasy! Najpierw w warzywniaku - ogromna drewniana beczka i szczypce. I potem bitwy kto przejmie woreczek, żeby wycisnąć sok i kto go wypije! Jeszcze relatywnie niedawno (15 lat?) można była na ryneczku obok mojego bloku kupić kapustę z beczki, co prawda już plastikowej. Dziś już tylko mini wiaderka.
    Natomiast każdemu polecam próbę samodzielnego kiszenia. Owszem, jest to upierdliwe, dużo trudniejsze niż kiszenie ogórków ale warto. Niestety dla miastowych to trudne. Stety czy niesety - ale nasze mieszkania są o wiele za ciepłe na mleczanową fermentację. Natomiast jak ktoś ma np. chłodną piwnicę - to grzech ciężki nie spróbować. I nie tylko kapustę!
    Ziemniaki, lub jak ja wolę - pyrki. Cudowna roślina. Wsadzamy jedną, wyciągamy dziesięć. Piękne kwiaty. Nieskończona ilość zastosowań. Niezapomniany smak i zapach ziemniaków z popiołu.
    Pamiętam, jak tuż po ślubie przewoziliśmy po troszku pociągiem dobytek mojej żony do mojego mieszkania, począwszy od książek. Siedzimy sobie w przedziale, naprzeciwko dwie młodziutkie dziewczyny, na oko liceum albo studentki i żartują z siebie, że nie potrafią gotować i męża nie znajdą. „Co ty się przejmujesz, kupisz sobie «1001 potraw z ziemniaka» i jakoś to będzie”. W tym momencie sięgam do plecaka i pokazuję -  „Taką?”. Dziewczyny obśmiały się jak norki. Do dziś
    z żoną uwielbiamy ziemniaki w różnych postaciach, choć nie jemy ich jakoś strasznie dużo.
    Ech, jesieni, jesieni,
    strugi deszczu płyną,
    błękit w granat się przemienia,
    nagie krzewy tańczą przed idącą zimą,
    na płaczącej szybie
    czytam letnie wspomnienia.

    Pozdrawiam jesiennie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Macieju,
      Pana słowa i opowieść to miód na moje serce! Dziękuję serdecznie i życzę smacznej jesieni :) I oczywiście zapraszam na prowincję od kuchni.
      Serdeczności,
      Aleksandra

      Usuń

Prześlij komentarz

Bądź na bieżąco

Popularne posty