Pojezierze Brodnickie smakuje wyśmienicie


 

Las, jezioro, cisza… Tak mogę opisać warunki, w których spędzałam tegoroczne wakacje. Odkrywam i zakochuję się w nowych miejscach, podziwiam te, które odwiedzam ponownie. Bo takie jest Pojezierze Brodnickie. Malownicze, czyste, niezadeptane przez turystów i na dodatek… smaczne. Dla miłośników prowincji to prawdziwy rarytas. Po powrocie do mojego ukochanego Torunia czuję niedosyt. Na szczęście to dość blisko, więc zawsze można wyskoczyć na dzień lub weekend… Rozmarzyłam się.





Niby trochę przez przypadek, troszkę przeze mnie sprowokowany, wiele wspaniałych chwil tego lata spędzałam w okolicach Brodnicy. Lipiec i sierpień zdecydowanie zdominowały krajobrazy jak z bajk i odpoczynek od "onlajnu". Brodnica, Pokrzydowo, Gaj Grzmięca oraz Bachotek to kierunki moich wypraw, dzięki którym poczułam się naprawdę zrelaksowana. No i nie obyło się bez lokalnych smaków, bo to zawsze bardzo ważna część moich wojaży.



Pierwszy tegoroczny wyjazd miał miejsce w połowie lipca, kiedy brałam udział w Zlocie czytelników książek Katarzyny Puzyńskiej w Pokrzydowie. Kto jeszcze nie czytał jej książek o Lipowie, a lubi literaturę kryminalną osadzoną w lokalnych klimatach to serdecznie zachęcam. Czternaście tomów, których miejscem akcji są malownicze okolice Bachotka, choć dość mroczne, to jednak wciągają. Niewiele jest w nich kulinariów, choć jedna z bohaterek słynie z tego, że jest łasuchem i wszystkich na około karmi swoimi wypiekami. Myślę, że szarlotka i domowe ciasteczka to łakocie, które będą mi przywoływać na myśl właśnie Lipowo. 



Impreza bardzo mi się podobała, szczególnie zaangażowanie lokalnej społeczności, oraz obecność samej pisarki, która towarzyszyła swoim fanom przez całe dwa dni (a nawet więcej, licząc nieformalne ognisko dzień przed oficjalnym rozpoczęciem zlotu!). Świetnie zorganizowany czas, rozpoczęty grą terenową, prowadzone wykłady, wywiady, konkursy i oczywiście piknik.




Zakończenie pierwszego dnia miało miejsce w PTTK Bachotek. Jak się domyślacie, ważnym dla mnie akcentem był poczęstunek (a jakże!) przygotowany przez KGW Pokrzydowo. Chyba największym hitem okazały się potrawy z pokrzyw, przygotowane zarówno w wersji wegańskiej jak i niewegeteriańskiej. Były pierogi, zupa oraz inne klasyczne propozycje dla mięsożerców (kiełbaski, chleb ze smalcem itp.). Nie brakowało również różnego rodzaju ciast. Również w wersji wegańskiej. Panie z KGW w Pokrzydowie są naprawdę kreatywne i nie boją się takich wyzwań. Z pewnością przez lata nauczyły się tych bezmięsnych smakołyków, ze względu na dietę pisarki, czyli Katarzyny Puzyńskiej, która jest weganką. 

Ja skusiłam się na zakup wędzonego pstrąga, którego po powrocie do Torunia spałaszowałam w mgnieniu oka. Świeżutki, nieprzesuszony, rozpływał się w ustach!

Nie trzeba było długo czekać, a przytrafiła się kolejna okazja do wyjazdu w okolice Lipowa. Tym razem Gaj Grzmięca i rewelacyjne miejsce nad Jeziorem Strażym. Polecam z całego serca. Na miejsce noclegu dojechaliśmy późnym wieczorem, więc mogliśmy doznać czym jest prawdziwie ciemna noc i rozświetlone gwiazdami niebo. Zero zanieczyszczenia światłem i zasięgiem! Prawdziwy cywilizacyjny detoks.



Wraz z nastaniem dnia, a pogodę mieliśmy idealną, ruszyliśmy zwiedzać teren. Puste plaże, widoki zapierające dech w piersiach, leciutko falująca woda na jeziorze i lekko szeleszczące trzciny, to wszystko przynosiło niezwykłe ukojenie. W miejscowości znajduje się siedziba Brodnickiego Parku Krajobrazowego, gdzie otrzymaliśmy ulotki, mapę i materiały opisujące lokalne bogactwo przyrodnicze.



Długi spacer sprawił, że zaczęło burczeć w brzuchu. W Gaj Grzmięca znajdują się dwie smażalnie. Rybę surową, a także wędzoną można kupić w miejscowej hodowli ryb. Hodują tam między innymi jesiotry - ryby, które były dawniej niezwykle popularne na naszych stołach, a dziś zagrożone wyginięciem. W ofercie zakupu znajdują się jeszcze świeże oraz wędzone pstrągi, karpie, karasie, szczupaki, węgorze, sieje i sielawy. 




To po prostu prawdziwy raj dla smakoszy, zwłaszcza głodnych, tak jak ja. Świeże ryby są przecież współcześnie produktem luksusowym, dlatego będąc w takich miejscach korzystam z tego dobrodziejstwa. Na miejsce obiadu wybraliśmy smażalnię Skarlanka, którą polecali nam znajomi, a i opinie w Internecie były bardzo pochlebne. Nic dziwnego!



Po sympatycznej przeprawie przez las, prowadzeni tak jak wskazywały drogowskazy, trafiliśmy do przyjemnego miejsca, w którym zjedliśmy świetny obiad i wypiliśmy pyszną dużą kawę. Ja zamówiłam sieję, a mój mąż sielawki.





Oczywiście było ich tle, że spokojnie mogliśmy się wymienić. Jedna i druga rybka była świeżutka i smacznie przyrządzona, do rybek zamówiliśmy domowej roboty ogórki małosolne. Nic dodać, nic ująć - lato na talerzu. Prosto, bez bajerów, uczciwy smak ryby złowionej w okolicznych jeziorach to smak, który każdy powinien docenić! Będziecie w okolicy? Koniecznie odwiedźcie to miejsce. A jeśli lubicie zwierzaki, zwłaszcza koty, to miejsce was pochłonie!




Tak, myślę, że Pojezierze Brodnickie smakuje rybami z okolicznych jezior. Dodałabym do tego jeszcze grzyby, ale w tym sezonie nie mogłam ich skosztować, bo pogoda nie sprzyjała zbiorom, ale wiele słyszałam o bogactwie tamtejszych lasów. Trzymajmy kciuki, żeby spadło odpowiednio dużo deszczu, a runo obrodziło obficie.



Dopełnieniem moich podróży było 10 sierpniowych dni spędzonych nad jeziorem Bachotek (tak, to już trzecia w te wakacje wyprawa w te same rejony!). Przyznam szczerze, że leniłam się z premedytacją i wielką satysfakcją: napawałam widokiem jeziora z tarasu, pływałam kajakami i rowerem wodnym, kąpałam w czystym ciepłym jeziorze, spacerowała i to były piękne wakacje! Na ich koniec, czyli na deser zabrałam moją rodzinę kolejny raz do Pokrzydowa, ale tym razem nie książka o Lipowie była pretekstem, a wizyta w niezwykle ważnym dla kujawsko-pomorskiego rolnictwa i lokalnego dziedzictwa miejscu. To było tak ważne i piękne, że poświęcam temu odrębny wpis. Zatem, do przeczytania!




PS. Żałuję, że tegoroczne lato było tak bardzo suche, bo niestety nie było szans na grzyby, ale czekam na jesień i grzybobranie. Myślę, że najlepiej będzie spędzić je w Borach Tucholskich. Co Wy na to?


Komentarze

Bądź na bieżąco

Popularne posty