Pełnia smaku na pełnię księżyca, czyli gruszki w zalewie



Od Anki zimne wieczory i poranki. Co roku to powiedzenie wkracza w rozmowy urlopowiczów i zapowiada drugą połowę lata. W tym roku, na zasłużonym urlopie mogę delektować się teoretycznym wieczornym ochłodzeniem. Wyjątkowo, dzień po Ance, zapowiadane jest wielkie, najdłuższe w tym stuleciu zaćmienie księżyca. Będę bacznie obserwować, jeśli nie zasnę, a mam ostatnio takie tendencje. No, chyba, że będę się przy tym księżycu całować :) 


Zaćmienie księżyca, pełnia, to magiczne zjawiska. Powinno się z tej okazji przygotować jakiś eliksir.
Macie jakieś swoje ulubione mikstury? Przydało by się coś rozgrzewającego, słodko-pikantnego. O tak. Mam coś pysznego, ale niestety w domu, czeka na mnie w spiżarce. Przygotowałam tuż przed wyjazdem na wakacje.
Kilka dni przed urlopem zadzwoniła koleżanka z pytaniem czy nie chcę przygarnąć skrzynki gruszek. Cóż innego mogłam odpowiedzieć? Tak, rzekłam łapczywie. 
Dziękuję Aniu i Szymonie!!!


Gruszki są natury delikatnej, a takiej ilości nawet największy łakomczuch nie pochłonie na surowo. Trzeba było się zmierzyć z tą dobrocią. A robiłam to po raz pierwszy.


Na początku pomyślałam o kompocie, ale ponieważ moje latorośle nie przepadają za tradycyjnym wakacyjnym napojem, zadzwoniłam po poradę do – wiadomo –mamy.
Matczyna rada była następująca: zrób w zalewie, takie na zakąskę. To się zawsze przyda!
Sprawdzonego przepisu co prawda nie miałam, więc musiałam sięgnąć do literatury.


Znalazłam przepis na gruszki w zalewie słodko-kwaśnej, wzbogacanej aromatycznymi goździkami. Zapach w kuchni był specyficzny, smak – zamierzam spróbować po powrocie, daję im czas na przegryzienie się.
Składniki zalewy
Na 1 kg gruszek:
¾ szklanki octu,
1.5 szklanki wody
35 dkg cukru
Goździki
Przepis modyfikowałam w trakcie, nieco złagodziłam dodając trochę więcej wody, bo w takich proporcjach wydawał mi się zbyt kwaśny.
Sposób przygotowania:
Obrane gruszki i pozbawione nasion, pokrojone w połówki lub ćwiartki zalewałam delikatnie wodą z odrobiną octu, żeby nie ściemniały. Następnie zagotowałam je w wodzie z cukrem, potem dodałam octu i goździków i gotowałam razem ok. 10 minut.


Do wyparzonych słoików wkładałam prosto z garnka jeszcze gorące – wówczas już nie pasteryzuję. Kiedy gruszki i syrop stygną słychać jak słoiki się zamykają – lubię ten dźwięk pstrykających zakrętek. Klik i wszystko jasne.


Będę próbować po powrocie z wakacji, korzenna nuta na pewno sprawdzi się jesienią lub zimową porą. Lubię zamykać lato w słoiki. Pełnia szczęścia. Pełnia księżyca, zaćmienie.



Komentarze

Bądź na bieżąco

Popularne posty