Majówka na Prowincji
Zaczyna
się to co lubimy najbardziej. Okres plenerowo-ogniskowo-całonocno-przyjacielsko-kulinarno-…
dopisujcie do woli. Przyznam, że czas, w którym mogę beztrosko siedzieć
wieczorami na schodach przed domem albo wieczory, w których siedzę z
przyjaciółmi przy ognisku to prawdziwa frajda i żadne najpiękniejsze miasto
takich emocji nie dostarczy.
fot. Darek Sobczak |
Taka
była pierwsza tegoroczna majówka. Ciepła i pełna dobrych ludzi wokół.
Dzieci
puszczały latawce, biegały po łąkach i sadzie, a nawet wspinały się po
drzewach. Dorośli siedzieli przy ognisku,
krzątali się nabijając kiełbaski na kijek, dokładali do ognia,
rozmawiali, śmiali się, wcinali rabarbar z cukrem… zupełnie jak dzieci… tak beztrosko.
fot. Marek Wojciekiewicz |
Inauguracja
sezonu majowego odbyła się z Stuletnim Sadzie. Można było wziąć udział w
Bezruchu Pierwszomajowym, takim wiosennym nicnierobieniu. Pomysł na taką
imprezę od dawna chodził nam po głowie, ale dopiero teraz znaleźliśmy odpowiednio
urokliwe i wolne od złych emocji miejsce.
fot. Marek Wojciekiewicz |
Były
już samoorganizujące się pikniki, był też bezruch. Czas na rozruch! W takich plenerach energii nam ciągle
przybywa. A sad to miejsce naprawdę wyjątkowe, poza rozkwitającymi jabłoniami i
gruszami natrafiliśmy na całkiem spora rodzinkę smardzów. Oj, to prawdziwe
kulinarne złoto. Nie mieliśmy śmiałości przygotować z nich potrawy, co nie
znaczy, że zabrakło grzybów na naszych majówkowych talerzach.
fot. Marek Wojciekiewicz |
Tak
się składa, że tuż przed majówką odwiedziłam rodziców, od których dostałam
wiele smakołyków, wśród nich dwie kostki (całkiem spore) do hodowli boczniaków.
Uroczy to prezent i smaczny przy okazji, a jakże! Grzybki rosną w ciepełku tak
szybko, że na bieżąco nasza majówkowa patelnia zapełniała się nimi. Boczniaki
smażone na żywym ogniu w towarzystwie słonego masełka (przywiezionego z
Francji, patrz: Francja elegancja) i cebulki stały się hitem weekendu.
fot. Gosia Sobczak |
Oczywiście
boczniaki cały czas się rozwijają, po weekendzie zaserwowałam rodzinie pyszne
boczniakowe flaczki, a naładowana energią upiekłam nawet swój pierwszy w życiu
chleb. Był jednak tak przepyszny, że nie mogę Wam pokazać zdjęć. Muszę upiec
kolejny! I opisać to wszystko, rzecz jasna.
Jest
moc, maj dopiero się zaczął, sad rozkwita, podobnie rzepak, kasztany i bez… Oj
pięknie się wszystko zapowiada. I smacznie!
Dziękuję
każdemu uczestnikowi Bezruchu majowego i każdemu, kto był z nami przez całą resztę majówki. A Gosi, Darkowi i Markowi podziękowania specjalne za majowe fotki.
I oczywiście zapraszamy znów!!!
I oczywiście zapraszamy znów!!!
Komentarze
Prześlij komentarz