Sierpniowe knedle ze śliwkami
Za domem, w moim miejskim ogrodzie rośnie stara śliwa. Rodzi owoce co roku, ale co kilka lat obfitość owoców zaskakuje. Tak jest w tym roku. Cieszę się, bo skończył mi się zapas powideł, ale przecież śliwki to nie tylko powidła. Muszę się spieszyć ze zbiorem, bo owoce spadają z drzewa i nie chcę, żeby się zmarnowały. Pogoda tego lata jest kapryśna, raczej chłodno niż upał, ale z tego się akurat cieszę. Dużo lipcowego deszczu sprawiło, że pomidory pokonała zaraza, ale myślę, że solidnie podlane drzewo trzyma się dzięki tej pogodzie dobrze. Choć brak słońca sprawił, że dojrzewają nieco później niż zazwyczaj i nie mają takiego pełnego smaku jak w ubiegłych latach. Może to pogoda, a może leciwość starej śliwy… nie jestem tego pewna. Ten urodzaj z pewnością trzeba wykorzystać. Nie byłabym sobą, gdyby stało się inaczej. Bardzo się cieszę, kiedy nie muszę kupować owoców, a mogę je zrywać z krzaka czy drzewa. Własnego. Na pierwszy rzut postanowiłam przygotować knedle, których nie robię często,...