Wspomnienie. Wiesława Ziółkowska z Jeżewa - Kociewianka i jej kociewskie przysmaki
Podczas mojego prowincjonalnego życia poznałam wiele wyjątkowych postaci, które miały wpływ na kulinarną mapę województwa kujawsko-pomorskiego. Byli to producenci żywności, wytwórcy, kucharze i pasjonaci, którzy uczyli mnie smakować i rozumieć regionalną kuchnię. Relacje z wieloma osobami z Doliny Dolnej Wisły były sympatyczne, a pamięć o nich i rozmowach zdecydowanie warta jest pielęgnowania.
Pani Wiesława Ziółkowska z szefem kuchni Tomaszem Welterem (fot. Magda Potulska) |
Jedną z nietuzinkowych osób, które chciałbym Wam dzisiaj przedstawić jest Wiesława Ziółkowska, którą poznałam w Jeżewie. Pani Wiesława była bibliotekarką i działaczką na rzecz lokalnego dziedzictwa, także kulinarnego. Kochała ludzi, kulturę oraz Kociewie, które pozwalała odkrywać kolejnym pokoleniom. Była liderką Kociewianek z Jeżewa. Swoją pasję przekazywała innym, a jej córka Magda Potulska pięknie ją dziś kontynuuje, będąc jedną z najbardziej energetycznych i konsekwentnych w działaniu osób jakie wówczas poznałam.
Pani Wiesławy nie ma z nami już cztery lata. Trudno w to uwierzyć, wspominając tę j energetyczną, uśmiechniętą i pozytywną kobietę. Takie osoby żyją jednak w pamięci. Takich postaci, jak Pani Wiesia się nie zapomina.
Dzięki niej poznałam jeden z najbardziej zaskakujących tradycyjnych smaków regionu kujawsko-pomorskiego - fjut kociewski, czyli miód z maślanki. Tak tak, nie doszukujcie się niczego zdrożnego! To prawdziwy produkt tradycyjny, dawna słodkość podawana dzieciakom, kiedy nie było innych rarytasów. Smarowano nim pieczywo albo lokalne racuchy, nazywane na Kociewiu ruchankami.
Pamiętam nasze pierwsze z Panią Wiesią spotkanie. Zostałam zaproszona na do Jeżewa, żeby opowiedzieć o tradycjach gęsinowych i najstarszych przepisach na to mięso. Musiało to być naprawdę dość dawno, dziś gospodyniom z kujawsko-pomorskiego nie trzeba o tym opowiadać, to one mogą opowiadać nam, a przede wszystkim mogą gotować!
Po formalnym wykładzie zaczęła się część mniej oficjalna, podczas której przy suto zastawionym stole usiadłam właśnie obok Pani Wiesi. Rozmawiało się świetnie, tyle opowieści, żartów i anegdot… I pojawiły się wspomnienia dawnych czasów, dzieciństwa, wśród nich się motyw słodkości. Pani Wiesława zaczęła wtedy opowiadać o tym, jak to w jej rodzinnym domu przygotowywano fjut. Znałam ten produkt wcześniej, ale w zupełnie innej wersji - melasę z buraka cukrowego.
Pani Wiesława Ziółkowska na stoisku podczas Weekendu z mennonitami w Chrystkowie (fot. Magda Potulska) |
Tym razem opis produktu i sposobu przygotowania podany przez panią Wiesię mnie zaciekawił. Jest to bowiem gotowana maślanka z cukrem, która staje się specyficznym karmelowym przysmakiem, lekko kwaskowatym o specyficznej strukturze z wyczuwalnymi kryształkami. Zachwyciła mnie ta opowieść a wyobrażenie smaku rozpaliło moją ciekawość. Pani Wiesława zaczęła przygotowywać fjuta, który bardzo szybko okazał się hitem wszelkich imprez. Panie Kociewianki, serwowały go z tradycyjnymi ruchankami, nie żałując przy tym opowieści okraszonych niewybrednymi żartami. Pani Wiesława była chodzącą inspiracją z ogromnym poczuciem humoru.
Magda Potulska, córka Wiesławy Ziółkowskiej, kontynuuje tradycję przekazaną przez mamę (fot. przesłane przez M. Potulską) |
Dziś promocją tego ciekawego smakołyku zajmuje się z powodzeniem córka Magda Potulska. W tym roku, podczas konkursu “Nasze kulinarne dziedzictwo - Smaki Regionów” Magda otrzymała za ten produkt wyróżnienie. Serdecznie gratuluję wytrwałości i konsekwencji. Na etykiecie, która jest przygotowana w estetyce kociewskiej możecie przeczytać, że maślanka pochodzi od szczęśliwych krów, a oprócz cukru dodawane są również "odrobina serca, garść uśmiechu, szczypta cierpliwości oraz okruchy wspomnień".
Fjut kociewski - produkt wyróżniony podczas konkursu “Nasze kulinarne dziedzictwo - Smaki Regionów” w 2022 roku (fot. Magda Potulska) |
Tak się pięknie splatają smaczne, rodzinne historie, dzięki którym tradycyjne receptury są ocalone od zapomnienia.
Przykład Pani Wiesławy pokazuje, że pokazując nasze kulinarne dziedzictwo warto pamiętać o ludziach, którzy je pielęgnują. I my pielęgnujmy relacje z innymi, słuchajmy co do nas mówią i co chcą nam przekazać. Żeby nie uleciało, żeby ocalić od zapomnienia.
Wiesława Ziółkowska smaży ruchanki (fot. Magda Potulska) |
Komentarze
Prześlij komentarz